Mistrzostwa Międzywojewódzkie Młodzików do lat 10 odbyły się w Gołuchowie w dniach 11-12.10.2014 r. Reprezentująca KSz Gryf Szczecin Nikola Jacek uzyskała wynik 6,5 pkt z 7 partii i dzięki lepszemu wartościowaniu buchholtza zajęła pierwsze miejsce w grupie dziewcząt.

Ponadto nasz klub zdobył też puchar za II miejsce w klasyfikacji drużynowej. Do tego sukcesu poza Nikolą dołożyli się Zuzanna Wolny i Maksymilian Wolny.

Serdeczne gratulacje!

Z rozwinięciu relacja z zawodów oraz fotogaleria zdjęć.

Skromna, bo tylko 3 osobowa grupa dzieci z naszego klubu uczestniczyła w Mistrzostwach Międzywojewódzkich Młodzików do lat 10, które odbyły się w Gołuchowie (woj. Wielkopolskie) w dniach 11-12.10.2014 roku. Rywalizowano systemem szwajcarskim na dystansie 7 rund.

Złoty medal w grupie dziewcząt zdobyła nasza zawodniczka Nikola Jacek, która uzyskała 6,5 pkt z 7 partii wyprzedzając faworyzowaną Weronikę Wawrzyniak (KTSz Kalisz) lepszym wartościowaniem buchholtza.
To duży sukces, bo jeszcze w marcu podczas Mistrzostw Polski Juniorów w szachach szybkich, Weronika była poza zasięgiem, zajęła wysoką 10 pozycję, którą następnie potwierdziła w MPJ w szachach szybkich, a w błyskawicznych na 8. Natomiast Nikola w tych pierwszych była na dalekiej 45 pozycji, tych drugich na 27, a w blitzu na 31 miejscu.
W Gołuchowie obie wygrały wszystkie swoje partie, a w bezpośrednim pojedynku w IV rundzie padł remis. W takim układzie o końcowej pozycji w tabeli decydował korespondencyjny pojedynek rozgrywany na szachownicach nr 4 i 5. Tam też rywalki Nikoli (z poprzednich rund) grały z rywalkami Weroniki. Rozstrzygnięcie 2-0 na korzyść Nikoli dało lepszego buchholtza i to ona mogła cieszyć się ze złota. Natomiast sama partia pomiędzy zainteresowanymi była bardzo zacięta (najdłuższa partia rundy) i zakończyła się po 51 posunięciach. Przy tej okazji dodam, że w turnieju do 40 posunięcia zawodnicy mieli zakaz proponowania i przyjmowania remisów, a Nikola tradycyjnie miała zakaz obowiązujący w całej partii (nawet w pozycjach przegranych) narzucony przez autora tej relacji, ale jak widać zawodnicy jak chcą, to znajdą sposób na pokojowe rozstrzygnięcie.


Z ciekawośći podczas ostatniego wtorkowego treningu bez analizy poprzedzającej, juniorzy z grupy do której należy Nikola rozegrali tę końcówkę w miniturnieju. Na 36 partii padły tylko 2 remisy, a białe zgodnie z moimi przewidywaniami wygrywały częściej.
Odchodzę trochę od wątku przewodniego, ale trudno mi obojętnie przejść obok okazji, do przekazania kilku, moim subiektywnym zdaniem dobrych rad. Juniorzy, niezależnie od wieku i prezentowanego poziomu powinni grać do końca i starać się, by z pozycji wycisnąć wszystkie soki. Gdy dołożymy do tego treningi, wtedy droga do mistrzostwa stanie przed nimi otworem. Poniżej zaprezentuję jeszcze przykład z partii najwyższych lotów. Nie tak dawno, bo w sierpniu Koszalinianka WIM Klaudia Kulon grając z Marią Gevorgyan z Armeni w 8 rundzie Akademickich Mistrzostw Świata rzutem na taśmę uratowała remis w wydawałoby się kompletnie przegranej pozycji, zapewniając sobie w tym samym tytuł mistrzyni świata.

Wnioski nasuwają sie same – równe pozycje, można wygrywać, a gorsze remisować (a przy większej finezji i szczypcie szczęścia też wygrywać). Należy jedynie dać sobie szansę, grać do końca i liczyć się z tym, że możemy też przegrać.

Na jakieś dwa tygodnie przed turniejem do klubu wstąpiło też rodzeństwo Zuzanna i Maksymilian Wolny. Trochę z łapanki, bo bardzo chcieli zagrać, a że klub do którego chodzą nie jest członkiem Polskiego Związku Szachowego, to musieli gdzieś się zrzeszyć. Trafili więc do Gryfa. Dla Maksa i Zuzi był to pierwszy w życiu turniej klasyfikacyjny i co tu dużo mówić, poszło im bardzo dobrze. Zuzanna uzyskała 3,5 pkt i zajęła 11 m-ce, natomiast Maksymilian 2 pkt, które dały mu 32 lokatę. Wyniki te, dały im normy na IV kategorie. 

Na tym nie koniec dobrych wieści, bo stało się coś, czego się zupełnie nie spodziewałem – KSz Gryf Szczecin zajął II miejsce w klasyfikacji klubów/drużyn. Punkty dla Gryfa zdobyli Nikola Jacek – 3 i Zuzanna Wolny – 1. Więcej wycisnąć się nie dało, bo było nas zbyt mało. Zwyciężyli oczywiście Kaliszanie, którzy byli reprezentowani najliczniej, a za nami był UMKS Na Pięterku Poznań. 
Co do liczebności uczestników, to jako województwo przegraliśmy z kretesem, bo aż 53:4. Poza w/w trójką wystąpił jeszcze Kabaciński Krzysztof z GKSz Solnego Grzybowo (zdobył brązowy medal). To zupełnie niezrozumiała marginazliacja zawódów, które obok Mistrzostw Polski Juniorów i Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży wchodzą w skład Współzawodnictwa Sportowego Dzieci i Młodzieży organizowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Organizatorem zawodów był Wielkopolski Związek Szachowy, a pieczę z ramienia zarządu sprawowali ludzie otwarci, mili i pomocni: Adam Wojcieszak oraz Jolanta Mikołajczyk
Skład sędziowski w osobach sędzia główny Maciej Sroczyński oraz rundowi Malwina Olenderek i Jędrzej Adamczewski spisali się bez zarzutów. Szczególne brawa należą się sędziemu głównemu, który zezwolił kibicom przebywać na sali gry podczas rund. Wcześniej jednak na na odprawie technicznej oraz przed rozpoczęciem I rundy pouczył rodziców czego nie wolno im robić, jak najlepiej doglądać dzieci przy partii oraz jakie będą konsekwencje łamania tych zasad. Podczas rund sędziowie byli aktywni (czyt. przechadzali się pomiędzy stolikami) w 100% wywiązując się ze swoich obowiązków. Jak można było się spodziewać, do żadnych kontrowersyjnych sytuacji nie doszło, co przeczy argumentacji zwolenników zaciągania zasłon (zamykania sali gry przed kibicami/rodzicami), że dorośli tylko przeszkadzają.

Uczestnicy zawodów zostali zakwaterowani w XIX wiecznej „Oborze” stanowiącej część zaplecza gospodarskiego gołuchowskiej rezydencji. Tam też znajdowała się przestronna sala gry. Dopisała też pogoda, co w wolnym czasie pozwoliło na „liźnięcie” co nieco z bogatej oferty Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie. Nie sposób tu w kilku słowach opisać tereny okalające „Oborę”, a które są częścią OKL. Cały kompleks zajmuje powierzchnię blisko 200 ha i organizacyjnie jest to Park-arboretum, gdzie znajdują się zabytkowe obiekty takie jak XVI wieczny zamek, XIX wieczny pałac Czartoryskich ”Oficyna„, oraz budynki podworskie, które stanowią kompleks wystawienniczo-edukacyjny (m.in. „Owczarnia„, „Obora” czy „Dybul„). Ponadto na terenie parku istnieje też pokazowa zagroda zwierząt, gdzie mogliśmy zobaczyć dziki, daniele, żubry i konie. Posiłki były serwowane w Restauracji Zamkowej, która zachowała historyczny charakter i była też miejscem gdzie można było podziwiać dziesiątki wypchanych zwierząt (w większości ptaków), co dla dzieci było wielką gratką.
Dla 100% mieszczucha podczas spaceru po terenie kompleksu i jego zabytkowych obiektach miało się poczucie pobytu w samym centrum planu filmowego podczas kręcenia baśni. Trudno było więc narzekać na momentami zbyt szybką grę podopiecznych, gdyż w tym konkretnym przypadku zyskiwaliśmy dodatkowy czas na zwiedzanie muzeów (mieszczą się m.in. w zamku i pałacu) i spacery po bajecznym parku. Na ewentualny zarzut promocji turystyki szachowej odpowiadam – nie samymi szachami człowiek żyje! Dzieci, szczególnie te młodsze potrzebują wielu bodźców do ciężkich szachowych treningów, a sala gry zapewnia tylko niektóre z nich. Jestem przekonany, że niezależnie od osiągniętych wyników sportowych dobrze wykorzystany i mile spędzony czas wolny, może być równie silnym środkiem motywującym do ciężkiej pracy nad szachami, co wygrany turniej.
Żywię nadzieję, że w przyszłości WZSzach ponownie pokusi się o organizację zawodów w tym wyjątkowym miejscu, a przyszłych potencjalnych uczestników już dziś zachęcam do udziału, bo naprawdę warto.